Info
Ten blog rowerowy prowadzi arturion37 z miasteczka Piotrków Trybunalski. Mam przejechane 388.80 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 11.57 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Maj1 - 0
- 2014, Maj2 - 0
- 2014, Kwiecień8 - 8
- 2014, Marzec4 - 2
- DST 68.00km
- Czas 05:10
- VAVG 13.16km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Giant Ekspression XS trekingowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Zalew ,,Patyki,, koło Zelowa.
Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 01.04.2014 | Komentarze 0
Witam !
W sobotę, tj. 29.03. br zafundowałem sobie wycieczkę na trasie: Piotrków Tryb. - Zalew ,,Patyki,, - Piotrków Tryb..
,,Patyki,, to malutki Zalewik na rzece Widawce, jednak z bardzo ładnym i czystym otoczeniem. Jest położony w lesie, ale ma dużą piaszczystą plażę po obu stronach, plac zabaw dla dzieci, duży utwardzony parking dla samochodów i pomost. Jednak znany jest chyba tylko w Zelowie, bo kiedyś gdy wiedziałem o jego istnieniu, popytałem znajomych czy ktoś tam był. Wynik: 12/12 osób nie słyszało w ogóle o takim zbiorniku wodnym. Ja sam dowiedziałem się przypadkiem, czytając kiedyś jakieś forum o województwie łódzkim i z wątku rozmowy wynikało, że ktoś komuś proponował wyjazd na ,,Patyki,, bo to ładne i spokojne miejsce.
Inna sprawa, że ciężko tam trafić, a lokalne władze olały totalnie oznakowanie. Po drodze nie znalazłem żadnej tablicy, drogowskazu czy choćby ich resztek, więc jechałem mając w głowie widok mapy Google, a potem już tylko przepytując miejscowych. Było o tyle łatwiej, że jeździłem do Zelowa z towarem jako kierowca dostawczaka, a po drugie - byłem tak kiedyś samochodem i cokolwiek kojarzyłem. ,,Patyki,, to malutki Zalewik na rzece Widawce, jednak z bardzo ładnym i czystym otoczeniem. Jest położony w lesie, ale ma dużą piaszczystą plażę po obu stronach, plac zabaw dla dzieci, duży utwardzony parking dla samochodów i pomost. Jednak znany jest chyba tylko w Zelowie, bo kiedyś gdy wiedziałem o jego istnieniu, popytałem znajomych czy ktoś tam był. Wynik: 12/12 osób nie słyszało w ogóle o takim zbiorniku wodnym. Ja sam dowiedziałem się przypadkiem, czytając kiedyś jakieś forum o województwie łódzkim i z wątku rozmowy wynikało, że ktoś komuś proponował wyjazd na ,,Patyki,, bo to ładne i spokojne miejsce.
Droga nr 8 - za Gomulinem, w Mzurkach odbijam w prawo na 12. Dalej widać skręt. Ale i geniusz drogowców - przed zmianą nawierzchni rok temu było tu szerokie pobocze - to zrobili żwirowe, rowerem trzeba po asfalcie ...
Ten odcinek drogi, do krzyżówki z drogą 485 ma idealny asfalt, brak pobocza i specyficzne natężenie ruchu. Bo albo jedzie naraz 5 TIRów i podmuch prawie wrzuca mnie do rowu, albo przez godzinę jedna osobówka.
Postój w celu odebrania telefonu. Rzut oka na rower - mój zmodyfikowany błotnik. Pasek silnie odblaskowy, wieczorem, w światłach aut świeci jak szalony.
Dla Tymoteuszki:
Drewniany kościół św. Ignacego Loyoli w Suchcicach (pow. Bełchatowski) wybudowany został w II połowie XIX wieku. Stanął na miejscu wcześniejszej świątyni, konsekrowanej w 1780 r., ufundowanej przez chorążego sieradzkiego, Ignacego Suchcickiego.
Świątynia zbudowana jest z bali modrzewiowych, wewnątrz znajduje się drewno sosnowe. Ma konstrukcję zrębową, dach pokryty jest deskami gontowymi. Zwieńczenie dachu stanowi obudowana blachą miedzianą wieżyczka z sygnaturką.
W roku 1903 od strony północnej dobudowana została kruchta. Pod koniec XX stulecia świątynia została odnowiona. We wnętrzu pozorne sklepienie kolebkowe. Do zabytkowych elementów wyposażenia należy chrzcielnica i kilka obrazów. Przy kościele rosną dorodne lipy – pomniki przyrody (rzeczywiście, była taka aleja na prawo od kościoła ale skąd mogłem wiedzieć ... Opis pobrałem z netu po powrocie do domu).
Murowana dzwonnica znajduje się przy parafialnym parkanie.
Nie dało się wejść bo było zamknięte - ja zresztą nie przepadam za fotografowaniem kościołów.
Trochę dalej - blok popegeerowski.
Bardzo mnie ciekawi i zawsze ciekawiło rozłożenie i kształt mieszkań w różnych blokach i domach. Jestem dzieckiem ,,wielkiej płyty,,
- od 2 urodzin do teraz żyję w ,,wielkiej płycie,, i jestem ciekaw innych rozwiązań. Kuzyn opowiadał, że kiedyś poszedł zarobić tapetowaniem i malowaniem z kolegą we Wrocławiu do wieżowca na jednym z osiedli. Przeżył szok, kiedy się okazało, że z przedpokoju do mieszkania wchodzi się przez ... przechodnią łazienkę! To się nazywa myśl techniczna!
Po za zabytkowym kościołem, który fociłem dla Tymoteuszki bo wiem, że lubi je uwieczniać, i popegeerowskiego bloku, droga całkiem pozbawiona elementów ciekawych do obiektywu. Pustynia fotograficzna. Na skrzyżowaniu pojechałem prosto.
Za skrzyżowaniem asfalt wyraźnie gorszy, węższy, pofałdowany. Cień lasu i śpiew ptaków to wystarczająca rekompensata. Jechałem tak sobie i jechałem, po zaliczeniu sklepu GS w Woli Rożniatowskiej, przypomniałem sobie, że nad Zalew prowadzi dość pokręcona droga i by nie błądzić zapytałem Pani sklepowej. Potem jeszcze zapytałem małżeństwo z dzieckiem, kobietę pielącą ogródek ...
Z zebranych danych wynikało, że Zalew jest położony w 3 różnych kierunkach!
W lesie przy drodze. Zastanawia mnie czym się kierują ludzie zakładając kapliczki na drzewach? Sama idea jest zacna - podobają mi się bardziej od murowanych. Są ładne w swej prostocie.
Dopiero ,,starszy Pan,, , przed którego domem stoi drogowskaz Kociszew 6km, wytłumaczył, jak najprościej dojechać.
Za tym drogowskazem i domem ,,starszego Pana,, skręciłem w prawo. Minąłem skręt do wsi Ostoja i Kolonia Ostoja, i jak prowadził kręty i bardzo lichy asfalt, dojechałem do skrzyżowania (jakieś 3 km).
Na tej krzyżówce dałem w lewo, zaraz koło domku z wycelowanym w okno kolejnym drogowskazem.
Czytałem kiedyś o tym, że radzieccy naukowcy prowadzili (może nadal to czynią) badania nad zjawiskiem ,,promieniowania kształtu,,.
Z tego co zapamiętałem, a było to w czasach prehistorycznych, przed erą komórek i netu, pozytywnie dla człowieka promieniują kształty kuliste wypukłe lub okrągłe. Negatywnie - bryły nieregularne, o poszarpanych krawędziach. Najgorzej - bryły o ostrych krawędziach, trójkąty, romby, głębokie otwory. Dlatego ja bym na pewno pozbył się z przed okna tego drogowskazu.
Za drewnianym domkiem pojechałem prosto, lecz jakaś niepewność szczęśliwego dotarcia na miejsce zrodziła się w mojej duszy bikera, więc zagadnąłem przyjacielsko lokalnego bikera z tych okolic (na ,,ty,, bo młodzian był). Oto dialog:
- Witam! Dobrze jadę do Zalewu Patyki?
- No, może być.
- A daleko jeszcze?
- To zależy jak dla kogo (wymowny uśmieszek)?
- A mógłbyś to wyrazić w liczbach?
- Będzie z 3 kilosy.
Podziękowałem i pohamowałem śmiech. Jakoś chyba podołam dystansowi 3 kilometrów.
Zgodnie z instrukcjami ,,starszego Pana,, jest i kapliczka koło skrętu na Bujny Księże. Więc pojechałem w lewo. I zaraz uciekałem do rowu, bo młodzian w beemce pędził jakieś 100 km/godz. po tak wąziutkim asfalcie w tym miejscu, że ledwo sam się mieścił.
Kolejny debilek drogowy. Nawet mi nie szkoda takich jak giną na drzewach. Byle bez niewinnych ofiar.
Mostek - dobry znak. Tu płynie Widawka, zasilająca Zalew Patyki, więc cel wyprawy niedaleko.
Za mostkiem dojeżdżam do rozwidlenia. Po prawej - nie zmieściło się w kadrze - ogrodzone boisko na którym młodzież gra ostro
w piłkę. Zapału i woli walki mogli by się od nich uczyć nasi z Reprezentacji! Czekam do autu i zagaduje bramkarza.
Mam jechać w prawo.
I rzeczywiście jest! Oczywiście przez całą drogę nawet pół tablicy informacyjnej o Zalewie. Ale to już parking a głębiej Zalew.
Tablica. Szkoda że dopiero nad samym brzegiem.
Rower odpoczywa, ja dokumentuję otoczenie. Temperatura jak w lipcu, chyba ze 30*C w słońcu!
Woda czysta i nie za głęboka.
Z plaży wejście na pomost pływający na metalowych pontonach. Niezła wyporność - przy 4 dorosłych osobach stojących w ,,kupie,, pontony zanurzają się o jakieś 30%. Po drugiej stronie piaszczysta skarpa - dojście łatwe betonowym mostkiem.
Oto i mostek. Znajduje się na prawo od parkingu i po zejściu po drugiej stronie w lewo dochodzę do piaszczystej skarpy. Ale baterie
w aparacie mówią akurat teraz ,,good bay,,.
Baterie nieco odpoczęły ma karimacie razem ze mną. Słoneczko im pobudziło reakcje chemiczne więc wracając focie ile się da.
Widok z mojego lusterka rowerowego. Jest małe ale pozwala jechać bez odwracania się.
Po tym zdjęciu baterie w cyfrówce kategorycznie odmówiły dalszej współpracy!
Podsumowując: znowu bez licznika, dystans z mapy Google, czas wycieczki to łącznie czas jazdy, zdjęć, leżenia na plaży, zakupów
w GS-owskim centrum handlowym i rozmów z autochtonami a że nastawiłem stoper wychodząc z bloku wiec akurat czas jest dokładny. Dlatego średnia wyszła niezła, ale wiatr mi sprzyjał bo połowę drogi wiał
w plecy. Sam Zalew mały, ale godny uwagi. Dojazd może pokomplikowany ale za to spokój na drodze. I mało ludzi.
W przygotowaniu fotorelacja z poszukiwania ,,rzeźb,, z piotrkowskich trawników.
Do zobaczenia na trasie!
W roku 1903 od strony północnej dobudowana została kruchta. Pod koniec XX stulecia świątynia została odnowiona. We wnętrzu pozorne sklepienie kolebkowe. Do zabytkowych elementów wyposażenia należy chrzcielnica i kilka obrazów. Przy kościele rosną dorodne lipy – pomniki przyrody (rzeczywiście, była taka aleja na prawo od kościoła ale skąd mogłem wiedzieć ... Opis pobrałem z netu po powrocie do domu).
Murowana dzwonnica znajduje się przy parafialnym parkanie.
Nie dało się wejść bo było zamknięte - ja zresztą nie przepadam za fotografowaniem kościołów.
Trochę dalej - blok popegeerowski.
Bardzo mnie ciekawi i zawsze ciekawiło rozłożenie i kształt mieszkań w różnych blokach i domach. Jestem dzieckiem ,,wielkiej płyty,,
- od 2 urodzin do teraz żyję w ,,wielkiej płycie,, i jestem ciekaw innych rozwiązań. Kuzyn opowiadał, że kiedyś poszedł zarobić tapetowaniem i malowaniem z kolegą we Wrocławiu do wieżowca na jednym z osiedli. Przeżył szok, kiedy się okazało, że z przedpokoju do mieszkania wchodzi się przez ... przechodnią łazienkę! To się nazywa myśl techniczna!
Po za zabytkowym kościołem, który fociłem dla Tymoteuszki bo wiem, że lubi je uwieczniać, i popegeerowskiego bloku, droga całkiem pozbawiona elementów ciekawych do obiektywu. Pustynia fotograficzna. Na skrzyżowaniu pojechałem prosto.
Za skrzyżowaniem asfalt wyraźnie gorszy, węższy, pofałdowany. Cień lasu i śpiew ptaków to wystarczająca rekompensata. Jechałem tak sobie i jechałem, po zaliczeniu sklepu GS w Woli Rożniatowskiej, przypomniałem sobie, że nad Zalew prowadzi dość pokręcona droga i by nie błądzić zapytałem Pani sklepowej. Potem jeszcze zapytałem małżeństwo z dzieckiem, kobietę pielącą ogródek ...
Z zebranych danych wynikało, że Zalew jest położony w 3 różnych kierunkach!
W lesie przy drodze. Zastanawia mnie czym się kierują ludzie zakładając kapliczki na drzewach? Sama idea jest zacna - podobają mi się bardziej od murowanych. Są ładne w swej prostocie.
Dopiero ,,starszy Pan,, , przed którego domem stoi drogowskaz Kociszew 6km, wytłumaczył, jak najprościej dojechać.
Za tym drogowskazem i domem ,,starszego Pana,, skręciłem w prawo. Minąłem skręt do wsi Ostoja i Kolonia Ostoja, i jak prowadził kręty i bardzo lichy asfalt, dojechałem do skrzyżowania (jakieś 3 km).
Na tej krzyżówce dałem w lewo, zaraz koło domku z wycelowanym w okno kolejnym drogowskazem.
Czytałem kiedyś o tym, że radzieccy naukowcy prowadzili (może nadal to czynią) badania nad zjawiskiem ,,promieniowania kształtu,,.
Z tego co zapamiętałem, a było to w czasach prehistorycznych, przed erą komórek i netu, pozytywnie dla człowieka promieniują kształty kuliste wypukłe lub okrągłe. Negatywnie - bryły nieregularne, o poszarpanych krawędziach. Najgorzej - bryły o ostrych krawędziach, trójkąty, romby, głębokie otwory. Dlatego ja bym na pewno pozbył się z przed okna tego drogowskazu.
Za drewnianym domkiem pojechałem prosto, lecz jakaś niepewność szczęśliwego dotarcia na miejsce zrodziła się w mojej duszy bikera, więc zagadnąłem przyjacielsko lokalnego bikera z tych okolic (na ,,ty,, bo młodzian był). Oto dialog:
- Witam! Dobrze jadę do Zalewu Patyki?
- No, może być.
- A daleko jeszcze?
- To zależy jak dla kogo (wymowny uśmieszek)?
- A mógłbyś to wyrazić w liczbach?
- Będzie z 3 kilosy.
Podziękowałem i pohamowałem śmiech. Jakoś chyba podołam dystansowi 3 kilometrów.
Zgodnie z instrukcjami ,,starszego Pana,, jest i kapliczka koło skrętu na Bujny Księże. Więc pojechałem w lewo. I zaraz uciekałem do rowu, bo młodzian w beemce pędził jakieś 100 km/godz. po tak wąziutkim asfalcie w tym miejscu, że ledwo sam się mieścił.
Kolejny debilek drogowy. Nawet mi nie szkoda takich jak giną na drzewach. Byle bez niewinnych ofiar.
Mostek - dobry znak. Tu płynie Widawka, zasilająca Zalew Patyki, więc cel wyprawy niedaleko.
Za mostkiem dojeżdżam do rozwidlenia. Po prawej - nie zmieściło się w kadrze - ogrodzone boisko na którym młodzież gra ostro
w piłkę. Zapału i woli walki mogli by się od nich uczyć nasi z Reprezentacji! Czekam do autu i zagaduje bramkarza.
Mam jechać w prawo.
I rzeczywiście jest! Oczywiście przez całą drogę nawet pół tablicy informacyjnej o Zalewie. Ale to już parking a głębiej Zalew.
Tablica. Szkoda że dopiero nad samym brzegiem.
Rower odpoczywa, ja dokumentuję otoczenie. Temperatura jak w lipcu, chyba ze 30*C w słońcu!
Woda czysta i nie za głęboka.
Z plaży wejście na pomost pływający na metalowych pontonach. Niezła wyporność - przy 4 dorosłych osobach stojących w ,,kupie,, pontony zanurzają się o jakieś 30%. Po drugiej stronie piaszczysta skarpa - dojście łatwe betonowym mostkiem.
Oto i mostek. Znajduje się na prawo od parkingu i po zejściu po drugiej stronie w lewo dochodzę do piaszczystej skarpy. Ale baterie
w aparacie mówią akurat teraz ,,good bay,,.
Baterie nieco odpoczęły ma karimacie razem ze mną. Słoneczko im pobudziło reakcje chemiczne więc wracając focie ile się da.
Widok z mojego lusterka rowerowego. Jest małe ale pozwala jechać bez odwracania się.
Po tym zdjęciu baterie w cyfrówce kategorycznie odmówiły dalszej współpracy!
Podsumowując: znowu bez licznika, dystans z mapy Google, czas wycieczki to łącznie czas jazdy, zdjęć, leżenia na plaży, zakupów
w GS-owskim centrum handlowym i rozmów z autochtonami a że nastawiłem stoper wychodząc z bloku wiec akurat czas jest dokładny. Dlatego średnia wyszła niezła, ale wiatr mi sprzyjał bo połowę drogi wiał
w plecy. Sam Zalew mały, ale godny uwagi. Dojazd może pokomplikowany ale za to spokój na drodze. I mało ludzi.
W przygotowaniu fotorelacja z poszukiwania ,,rzeźb,, z piotrkowskich trawników.
Do zobaczenia na trasie!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!